Wojna w cieniu codzienności
Życie w Polsce toczy się swoim rytmem. Praca, rodzina, codzienne obowiązki… Łatwo zapomnieć, że za naszą wschodnią granicą wciąż trwa wojna, a ludzie walczą o przetrwanie. Po fali entuzjazmu i bezinteresownej pomocy Ukrainie, wielu z nas wróciło do swojej codzienności. Jednak są osoby, które nie potrafią przejść obojętnie wobec ludzkiego cierpienia.
Zobacz także: Jak rozmawiać, by się dogadać? Każdy z nas powinien znać te zasady
Sara i Martyna – kurierki dobra
Sara i Martyna to dwie kobiety, które postanowiły działać. Regularnie organizują transporty z pomocą humanitarną i osobiście dostarczają je potrzebującym na Ukrainie. Ich motywacja jest prosta – wiara w to, że w okopach nie ma polityki, są tylko ludzie, którzy potrzebują wsparcia. Sara wspomina, że o wybuchu wojny dowiedziała się od babci. Początkowo nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje. Martyna z kolei była przekonana, że to fake news. Szybko jednak zdały sobie sprawę z powagi sytuacji i postanowiły działać.
Czytaj też: Toksyczne relacje: Jak rozpoznać i uwolnić się od negatywnego wpływu?
Pomoc na granicy i w głąb kraju
Początkowo Sara i Martyna angażowały się w pomoc na granicy polsko-ukraińskiej. Organizowały zbiórki, kupowały najpotrzebniejsze rzeczy i dostarczały je uchodźcom. Z czasem jednak postanowiły pójść o krok dalej i zacząć jeździć z pomocą w głąb Ukrainy. Ich misje nie są łatwe. Często muszą mierzyć się z trudnymi warunkami, ostrzałami i zagrożeniem życia. Mimo to nie rezygnują z niesienia pomocy. Wiedzą, że ich praca jest potrzebna i że dzięki niej mogą uratować komuś życie.
Z czym jeżdżą?
Najczęściej dostarczają żywność długoterminową, agregaty prądotwórcze, koce, odzież i leki. Starają się odpowiadać na konkretne potrzeby zgłaszane przez osoby, którym pomagają. Sara i Martyna podkreślają, że siłę dają im ludzie, którym pomagają. Ich wdzięczność i determinacja do walki o przetrwanie są dla nich ogromną motywacją.